poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Pielęgnacja twarzy, szyji i dekoltu

Przeglądając się w lustrze widziała młodą kobietę.
"Jak długo jeszcze?" pomyślała.

Czy należycie dbamy o naszą twarz, szyję i dekolt?
Czy szukamy codziennie nowych rys na naszych reprezentacyjnych częściach ciała?

Zależy nam żeby pięknie wyglądać przez długie lata, ale czy robimy z tym coś za wyjątkiem nałożenia kremu rano i wieczorem?

Naturalny kolagen produkowany jest w organiźmie do 28 roku życia.
A potem zaczynamy się starzeć, chciało by się żartobliwie rzec;)
Dobrze by było jednak, żeby jednak nie starzeć się z godnością i uniknąć operacji lifingujących po 40;)

Wybierzmy za ten krem, odpowiedni do naszej cery (nie musi być ten najdroższy, często ona mają właśnie taki sam skład jak te tańsze kremy) mała podpowiedź-krem tłusty, zawsze będzie bardziej nawilżający od nawilżającego;), zaopatrzmy się w peeling, maskę z kolagenem, nawilżającą i oczyszczającą, tonik i mleczko.

Pamiętajmy o odpowiedniej pielęgnacji.
Zawsze pierwsze co chwytamy w dłoń to mleczko do demakijażu.
1.Mleczko otwiera nam pory skórne, pozwala wypłukać z nich zanieczyszczenia zgromadzone przez cały dzień.
2.Tonik idzie zawsze w parze z mleczkiem.
Mleczko otwiera, a tonik zamyka pory. Więc zamknijmy je;) tonizujemy twarz delikatnie dotykając mokrymi wacikami, miejsce przy miejscu, nie szarpiąc, nie trąc, pamiętając, że każdy ruch w dół działa na naszą niekorzyść i rozciągamy skórę w niechcianym dla nas kierunku.
3. Maska lub krem. Nie trzeba po masce nawilżającej nakładać kolejnego nawilżającego kremu.
Ale po masce sciagającej, oczyszczającej, wysuszającej cere, kiedy czujemy uczucie ściągnięcia, należy krem nałożyć.
Krem delikatnie wklepujemy puszkami placów, mamy sobie zapewnić tym samym relaks więc poświęćmy tą chwilę i nie spieszmy się na czas 1 minuty.
Delikatnie oklepywanie, pobudza krążenie krwi i jest wtedy lepsza wchłanialność składników.
Prawdę mówiąc, wrażenie "wchłaniania" jakie mamy przy wysychaniu kremu na twarzy, to nic innego jak ulatniający się sylikon, który temperaturę wrzenia osiąga w temp ok 20 stopni., a zaraz potem woda, która wyparowuje w ciągu 15 min od nałożenie kremu.
Skóra nasza też typowo nie wchłania kosmetyku.
Krem tworzy warstwę ochronna na twarzy, ktora uniemożliwia odparowanie wody zgromadzonej w skórze.
Woda nie mogąc odparować wypełnia braki i skóra staje się gładka i nawilżona:)

Tak powinna wyglądać nasza podstawowa pielęgnacja.
Dodając do niej np peeling, po oczyszczeniu twarzy, a po nim nałożyć maskę z kolagenem np.

Albo algi jak ktoś lub w domu. Pod Algi zawsze można położyć ampułkę, na naczynka, albo na trądzik, albo z kolagenem, ale rzadko kto ma ampułki w domu;)

Peeling, raz w tygodniu.
Maska z kolagenem może być dwa razy w tygodniu.
Maseczki ściągające np z glinką, raz w tygodniu i nie śmiejemy się z tą maseczką, która już zaschła, bo zmarszczki!!:) poważnie:)

Jeszcze na koniec naszej pielęgnacji, napiszę, że fajnie sobie samemu zrobić kilka  ruchów z masażu twarzy.
Bierzemy krem i rozprowadzamy po twarzy.
Wszystkie ruchy mają być spokojne i "do góry"
Zawsze wszystko smarujemy do góry, nie działamy jak grawitacja, ale przeciwko niej;)
Zaczynamy od dekoltu- w górę do szyji.
Szyję, w górę do brody.
Brodę na boki do kątów żuchwy.
Palec serdeczny i środkowy układamy na środku pod dolną wargą i jedziemy nimi o kącików ust, wjeżdżamy na skórę nad górną wargą, ale tylko palcami serdecznymi.
Układamy dłon skośnie i głaszczemy policzki od kąta ust do ucha.
Od kąta ust do kości policzkowej.
Nos głaszczemy od czubka do czoła.
Czoło już dowolnie wygodnym sposobem:)

och.. zachciało mi się masażu twarzy:)

Na koniec ciekawostka o masażu twarzy, kobiety, które chodzą na masaż twarzy codziennie na pół godziny,
wyglądają p 10 lat młodziej od swoich rówieśniczek.:) 


środa, 22 sierpnia 2012

Miodem płynący...

Umieram na ból pleców.. 
Cellulit po 16 miesiącach od urodzenia dziecka jak by mniejszy, 
ale nadal rani moje oczy kiedy odbija się w lustrze..
Miód! Wypowiedziała na głos.


Nie będę owijać w bawełnę.
Przeczytałam kilka opisów masażu miodem.
W żadnym nie napisali "boli jak diabli!"
Dlaczego? a po co odstraszać klienta;)

Jednak żeby Was nie straszyć opowiem jak się zabrać do masażu miodem w domu.


Najpierw trochę o dobroci zabiegu:
Jest to wspaniały zabieg antylellulitowy, oczyszczający, detoksujący, odprężający.
Działą jak super peeling zdzierając z nas zrogowaciały naskórek i to dogłębnie.
Masaż baaaardzo intensywny, dla osób o mocnym zaparciu i potrafiącym zacisnąć zęby.
Powiem, że warto.
Skóra gładka!
Miękka.
Odprężona.
Napięta.
Ukrwiona.
Pobudzony przepływ limfy.
Podają, że dobrze działa na depresje i nerwice- nie wiem, czy to prawda, ale na pewno taka osoba nagle przestanie myśleć o tym co ją trapi i będzie chciała wytrwać do końca sesji;)
Podają, że pomaga usuwać rozstępy.. kochane.. rozstępów nie pozbędziemy się nigdy!
Nawet najlepsze lasery ciężko sobie radzą z wyrytymi na skórze pamiątkami.
Z zabiegów, kremów kwasów- nic nie usunie rozstępów całkiem.
Owszem!
Staną się mniej widoczne,
jaśniejsze,
może nawet uda je się wygryźć głębiej kwasami.
Ale nie znikną.
Zawsze gdzieś tam będą przyświecać i przypominać nam o naszych przeżyciach.

Masaż miodem jest super na trądzik na plecach czy udach, świetnie oczyszcza skórę tak jak pisałam, ale na ropne krosty radziłabym nie stosować, żeby ich nie rozerwać i nie przenieść ropy na inne partie ciała.

Masaż ten jest genialnym detoksem dla UWAGA! 
PALACZY!
opowiadała mi moja pani instruktor z pracowni, że u zaawansowanego palacza, palącego bardzo długi, przy masażu miodem, miód może zmienić kolor nawet na czarny w miejscach odrywania rąk na wysokości płuc.
Jest to świetny detoks dla organizmy, gdyż miód pobudza organizm do usuwania toksyn i soli.

Idealny na walkę z cellulitem, ponieważ bardzo mocno pobudza tkanki,
bardzo mocno pobudza krew do prawidłowego krążenia,
intensywnością rozbija ostałe zastoje wodne.


Mała podpowiedz:
Jak ocenić stan swojej skóry z cellulitem.
O stadiach cellulitu nie będę Was zanudzać jednak, to ćwiczenie jest bardzo pomocne.
Jeżeli stojąc luźno uciśniemy(wciśniemy palce w głąb skóry), oderwiemy je szybko i :
1. nie zobaczymy żadnej jasnej plamy w miejscu uciskania- hulaj dusza piekła nie ma!- żadnych zastoi wodnych w skórze nie mamy.
2. zobaczymy jasną plamkę, która szybko znika- mamy leki zastój, który da się łatwo wypracować.
3. zobaczymy zółtą plamkę, która długo zanika (tak jak ja miałam zaraz po porodzie i w ciąży) tzn, że skóra zatrzymałą bardzo dużo wody w udach, mało pijemy, albo pijemy dużo, ale krew i limfa nie nadążają z odprowadzaniem wody do obiegu. To znak, że trzeba się za siebie natychmiast wziąć i działać i nie doprowadzić do tego, żeby nasz cellulit zaczą boleć (ja tego doznałam na sobie, uwieżcie nic przyjemnego (przy ściskaniu skóry ogromny ból)

O cellulicie i jego fazach będę jeszcze wiele pisać.
Dziś tylko taka drobna podpowiedź w ocenie stanu ud.

Z przeciwwskazań do masażu miodem są:
-żylaki
-popękane naczynka na udach i na plecach- jeżeli jest ich niewiele albo trzymają się w skupiskach to należy je omijać (ja tak mam;) ja mam chyba wszystkie niedogodności:D)
-niski próg bólu- kiedy miód zaczyna się bardzo mocno kleić, boli dość mocno. Warto jednak spróbować i wytrzymać te kilka minut.


Zabieg trwa ok 20 min, można go stopniowo wydłużać jeżeli 20 min już nie powoduje dyskomfortu.

Do rzeczy:)

Bierzemy miseczkę.
Wodę ok 70 stopni (nie wrzącą wodę! bo zabijemy wszelkie wartości jakie są w miodzie) .
Miód.

Wlewamy troszkę wody do miseczki.
Nie lejcie dużo, bo nie zużyjecie tyle.
lejemy tak 50-70 ml wody do miseczki i uzupełniamy miodem, mamy mieć miękką warstwę, nie za gęstą, dość lejącą ja dałam ok 3,4 łyżek miodu. 
Niestety sami musicie próbować, bo mi też nie zawsze wyjdzie odpowiednia konsystencja.
Musimy zrobić to wszystko dość szybko, bo ciepły (nie parzący!) miód musimy nałożyć na wybraną partię ciała (plecy, uda i pośladki, ramiona).

Rozsmarowujemy miód delikatnymi ruchami głaskania.
Całe plecy 
ruchy: od kości krzyżowej do ramion
każdą połowę pleców oddzielnie :głaskanie od łopatki do kości krzyżowej.
Jak lubicie.
Chodzi o to, żeby rozprowadzić równomiernie miód i przyzwyczaić ciało do ciepła i dotyku.
Na udach ruchy głaskania wykonujemy zawsze od kolana w górę na zewnątrz uda.
Na pośladkach ruchy koliste od uda zakręcając na pośladku i wyciągnięcie na zewnątrz.

Po rozsmarowaniu podchodzimy do części właściwej.
Przykładamy dłonie płasko do ciała i odrywamy szybkim ruchem.
Idziemy tak samo w górę na plecach i udzie.
Przyciskamy, odrywamy.
Im dłużej będziemy to robić tym mocniej dłonie będą trzymały się miodu na części wykonywania zabiegu.
Im dłużej, tym mocniej będziemy musieli odrywać dłonie.
Można tak jak głaskanie, równolegle po obu stronach kręgosłupa, po każdej połowie kręgosłupa oburącz. 
Jak wam wygodnie.
Ważne, żeby szybko odrywać dłonie, bo "szarpiąc" można narobić siniaków na ciele partnera czy partnerki.

Miód może Wam się dość długo nie kleić(jest za dużo wody)
albo dość szybko(wody jest mało) 
Trzeba próbować, jak kto woli.

Połóżcie się albo na ręcznikach do prania, albo na folii (miodem można wszystko upaćkać;))

Zabieg wykonujemy na leżąco w pełnym rozluźnieniu na suchą skórę, lub dobrze wysuszoną po kąpieli(musi być dobra przyczepność.

Polecam, mimo śmiesznego wykonania, i mocnych bodźców, naprawdę warto.
Można stosować co dwa dni.
Oczywiście najlepsze efekty są po serii zabiegów o 6-8.

Z drugiej strony fajna zabawa we dwoje:)

Enjoy!

Rashly

...

Przeglądała oferty pracy. Znalazła ogłoszenie. Łatwa sprawa- pomyślała.
Liczba wyświetleń strony 266.. O nie.. nie mam szans..
I tak boję się zaryzykować i wysłać cv.
Głupaś! - skrytykował ją rozum.
Jeszcze nie wysłała.
I tak się nie uda.
A jak się uda to co?
Co wtedy?
Wtedy zapadnę się pod ziemię.
Bo nic nie pamiętam.


 Powinnam ten tekst wrzucić w opis bloga.
Ale nie zrobię tego.
Może wtedy los mój się odmieni i dobra passa przyjdzie i kopnie we mnie odwagę do stawienia czoła pracy, na jaką zasługuję i do jakiej się nadaje najlepiej.
Długo zastanawiałam się, czy dobrze wybrałam studia.
Czy to co zgłębiałam da radę mnie wypchnąć z dołka bezrobotnych absolwentów.
Czy to jest jednak to co chciałam robić w życiu.
Kochana Kobieta30, zmotywowała mnie do myślenia o blogu.
Ogłoszenie o pracę zaś uświadomiło mnie, że za wiele już nie pamiętam.
Chciałam stworzyć coś co nie będzie kolejnym blogiem z kosmetykami, których jest na pęczki.
Chciałam stworzyć swoje miejsce o pasji, która kiedyś we mnie była, a przez dziecko i brak kontaktu z zawodem bardzo się zatraciła.

K. : "nie masz żadnej pasji?"
Ja:  "nie mam, nic mnie nie interesuje, nic nie umiem.. jestem beznadziejna"
K: " nie prawda, każdy jakąś ma, widocznie Ty jeszcze swojej nie odkryłaś"

Miał racje.
Głupia ja.
Przecież pasja stoi przede mną, macha mi przed nosem, a ja z lenistwa udaje, że jej nie widzę.


O czym będzie blog?
O tym o czym danego dnia, sobie pomyśle.
O tym, o czym chciałabym sobie przypomnieć i zapamiętać na zawsze.
O tym żebyście Wy, być może czytelnicy, mogli znaleźć coś co można wykorzystać dla własnych korzyści.
Dla kogo będzie blog?
Blog będzie dla każdego.
Każda cera,
 każde ciało, 
każda błądząca dusza, 
będzie mogła znaleźć garść informacji dla własnego użytku.

Lekkie proste opisy z nutką refleksji.
Może jakimś wierszem?
Może poradą?

Może się powtórzę, może napiszę coś co już milion razy czytaliście,
napiszę to jednak od siebie, prosto, dla przypomnienia. Wam i Mi.
Ja też czasami coś czytam i wydaje mi się to fajne.
Ale za 10 min o tym zapominam i nigdy tego nie uskuteczniam.

Chciałabym Was w takim razie zaprosić do mojej głowy.
Do mojej pasji.
Do pielęgnacji ciała.
Do kultu tego co nasze i tego co piękne.

Enjoy .

Rashly